Trudna Sytuacja Grupy Azoty: Walka o Przetrwanie
Trwa walka o życie Grupy Azoty, która mierzy się z kłopotami na wielu frontach. Najważniejszy z nich to ogromne zadłużenie, które wymaga negocjacji z kilkunastoma instytucjami finansowymi. Rozmowy trwają od miesięcy, ale jak dotąd nie udało się wypracować trwałego porozumienia. Na razie Azoty muszą więc liczyć na przychylność banków, które nie wyciągają konsekwencji za złamanie przez spółkę warunków umów kredytowych. Od restrukturyzacji długu zależy, czy chemicznemu gigantowi w ogóle uda się stanąć na nogi, ale to niejedyny problem grupy.
Zdaniem Łukasza Prokopiuka z DM BOŚ sytuacja finansowa Azotów jest coraz trudniejsza. Spółka boryka się nie tylko z ogromnym długiem, ale też ze spadającymi marżami, rosnącymi importem do Polski konkurencyjnych cenowo nawozów ze Wschodu, a także ze spowolnieniem w wielu branżach, w tym w motoryzacji i budownictwie, co ma przełożenie na biznes tworzyw i wyrobów chemicznych.
— Związki zawodowe muszą zrozumieć, że cięcie kosztów, w tym zawieszenie świadczeń wynikających z układu zbiorowego pracy, jest prawdopodobnie niezbędne do tego, by zrestrukturyzować zadłużenie spółki i ustabilizować jej finanse — komentuje Prokopiuk.
Batalia ze Związkami Zawodowymi
Słowa analityka DM BOŚ potwierdza Grupa Azoty. W odpowiedzi na nasze pytania spółka przekonuje, że do osiągnięcia porozumienia z bankami i wyciągnięcia spółki na prostą konieczna jest, oprócz działań biznesowych, również optymalizacja kosztów — także tych związanych z wynagrodzeniami.
W ostatnich tygodniach zarządy największych spółek Grupy Azoty, zlokalizowanych w Tarnowie, Policach i Kędzierzynie-Koźlu, podpisały porozumienia z załogą w sprawie zawieszenia niektórych postanowień zakładowych układów zbiorowych pracy (ZUZP). W efekcie pracownicy do końca 2026 r. nie otrzymają m.in. kwartalnych nagród motywacyjnych, nagrody rocznej, a od przyszłego roku także odpraw emerytalno-rentowych. Po okresie zawieszenia Azoty mają zwiększyć kwoty tych świadczeń, by wyrównać załodze poniesione straty.
Na takie zasady nie zgodzili się jednak związkowcy z puławskich zakładów, dlatego zarząd tej spółki zależnej Azotów postanowił całkowicie wypowiedzieć ZUZP. W poniedziałek toczyły się w tej sprawie kolejne rozmowy i — jak wynika z relacji związkowców z Solidarności — nastroje były bojowe. Związkowcy wyrazili jednak chęć dalszych negocjacji i podpisania porozumienia, co daje nadzieje na zakończenie rozmów. Kolejna tura negocjacji odbędzie się w przyszły poniedziałek. Zarząd Azotów stawia sprawę jasno — cięcia muszą dotknąć wszystkich zakładów.
— Dla wszystkich stron dialogu od początku ważne było to, by proponowane działania oszczędnościowe w równym stopniu dotykały członków zarządu, menadżerów i pracowników poszczególnych spółek. To cel, który osiągnęliśmy w ramach podpisanych porozumień. W prowadzonych projektach optymalizujących koszty zarząd grupy od początku podkreśla, jak ważna jest i będzie zasada równego zaangażowania w proces stabilizacji sytuacji finansowej. Niedopuszczalna byłaby więc sytuacja, w której zawieszenie postanowień ZUZP dotyczyłoby jedynie tych zakładów, w których organizacje związkowe wykazały się pełnym zrozumieniem dla sytuacji finansowej, w jakiej obecny zarząd zastał grupę w marcu tego roku — wyjaśnia Monika Darnobyt, rzeczniczka Grupy Azoty.
Dodaje, że w pierwszej kolejności działania optymalizujące koszty objęły zarząd i kadrę menadżerską. — Zmniejszona została liczba komórek organizacyjnych, liczba stanowisk dyrektorskich oraz koszty wynagrodzeń w odniesieniu do stanowisk menadżerskich. Znacznie zredukowano także liczbę członków organów nadzorczych i zarządczych w spółkach grupy, uzyskując konkretne efekty finansowe — wylicza Darnobyt.
Niepewna Przyszłość Załogi
Związkowcy z Puław podkreślili, że na kolejnym spotkaniu oczekują przedstawienia przez zarząd danych ekonomicznych, o które wcześniej zabiegali. Martwi ich przede wszystkim zadłużenie grupy, które przekracza 9 mld zł. To pieniądze pożyczone na bieżącą działalność zakładów oraz budowę fabryki tworzyw w Policach. Projekt Polimery Police pochłonął już ponad 7 mld zł i jest niemal gotowy, ale mimo to końca inwestycji nie widać.
Wszystko przez spór z generalnym wykonawcą Hyundai Engineering, który nie wykonał jeszcze wszystkich testów potwierdzających osiągniecie przez nową fabrykę gwarantowanych parametrów i żąda zwiększenia wynagrodzenia o 125,8 mln euro, czyli ponad pół miliarda złotych. Powód — „zdarzenia dotyczące poszczególnych części projektu, które zaistniały w wyniku niewystarczającej koordynacji prac” oraz „czynności personelu” spółki Grupy Azoty Polyolefins „podejmowane podczas fazy uruchomienia”.
Projekt w Policach, który miał zakończyć się we wrześniu 2023 r., obejmuje budowę instalacji do produkcji propylenu i polipropylenu oraz szereg obiektów towarzyszących. To jedna z największych inwestycji w polskim przemyśle w ostatnich dekadach.
Kolejna bolączka załogi Azotów to rosnący w tym roku import kluczowych nawozów, w tym mocznika i saletry amonowej, wyprodukowanych w Rosji i na Białorusi. Koszty produkcji nawozów są tam znacznie niższe, bo tamtejsze zakłady mają dostęp do taniego gazu i nie są obciążone kosztami ochrony klimatu na taką skalę, jak polskie fabryki.
W takiej sytuacji Azoty szukają oszczędności i analizują, które instalacje wciąż opłaca się utrzymywać. W ostatnich tygodniach grupa ogłosiła, że rozwinie import amoniaku, który jest jednym z kluczowych półproduktów wykorzystywanych do produkcji nawozów. Chemiczny koncern podkreślił, że obecnie wiele firm nawozowych rezygnuje z wytwarzania amoniaku we własnych fabrykach w ramach kosztownych procesów technologicznych z udziałem gazu i wybiera import gotowego półproduktu. Dla wyprodukowania 1 tony amoniaku potrzeba co najmniej 950 m sześc. gazu ziemnego.
Zakupy amoniaku spółka rozpocznie w październiku, ale zarząd nie poinformował załogi, jak to przełoży się na wykorzystanie własnych instalacji i zatrudnienie w grupie. Zapytaliśmy o to spółkę.
W odpowiedzi rzeczniczka Azotów podkreśliła, że grupa od wielu lat okresowo pozyskuje amoniak od innych podmiotów w ramach optymalizacji procesów wewnętrznych lub w ramach zakupów uzupełniających. — Mając na uwadze, że amoniak jest wytwarzany w ramach kosztownych procesów technologicznych z udziałem gazu, a także biorąc pod uwagę wzrost zainteresowania importem ze strony potencjalnych partnerów, grupa planuje wykorzystać swój potencjał biznesowy, przede wszystkim logistyczny w tym zakresie, zwiększając docelowo import amoniaku. Powyższe działania nie oznaczają rezygnacji z produkcji amoniaku we własnych zakładach — przekonuje Monika Darnobyt i zapewnia, że zarząd „na bieżąco prowadzi analizy kosztowe”.
Załoga nie wie jednak, które instalacje dotyczące amoniaku czy innych wyrobów produkowanych w zakładach Azotów zostaną wyłączone na stałe, dla których spółek zależnych koncern szuka partnerów, a które chce sprzedać i w końcu — czy do wyprowadzenia spółki na prostą konieczna będzie interwencja państwa. To wszystko znajdzie się w długoterminowym planie restrukturyzacji, który zostanie wdrożony po podpisaniu docelowego porozumienia z instytucjami finansowymi. Nie wiadomo jednak, kiedy takie porozumienie dojdzie do skutku.
Związkowcy z Puław zwrócili się niedawno do premiera Donalda Tuska z prośbą o „natychmiastową interwencję” w związku ze złą sytuacją w spółce.
#GrupaAzoty #kryzysfinansowy #zadłużenie #przemysłchemiczny #restrukturyzacja #związkizawodowe #importnawozów #PolimeryPolice #optymalizacjakosztów