Polskie Złoża Uranu: Historia i Współczesność
Choć w kopalni uranu nie wydziela się metan, niestety nie można powiedzieć, że w Podgórzu żaden gaz nie zabijał górników. Robił to radon — gaz powstały z radu. Ten promieniotwórczy pierwiastek jest znany w popkulturze za sprawą filmu „Radowe dziewczyny”. Tak nazywano pracownice amerykańskich fabryk, które w latach 20. i 30. XX pokrywały radem tarcze zegarków, co w później doprowadziło u nich do ciężkich odmian nowotworów. Jeśli chodzi o radon, to do tej pory istnieje teoria, że w małych ilościach może mieć właściwości lecznicze (w latach 70. w kopalni Podgórze działało nawet inhalatorium radonowe), ale polscy „radonowi chłopcy” wdychali go przez cały czas, zazwyczaj zresztą nie dożywając tragicznych skutków napromieniowania. – Od promieniowania zawartego w radonie często szybsza była pylica. Istnieją przekazy, które mówią o zapyleniu tak wielkim, że z odległości dwóch metrów widać było zaledwie poświatę lampy karbidowej — opowiada Marcin.
Dawne inhalatorium radonowe w podziemiach nieczynnej kopalni uranu w Kowarach.
Fot.: Paweł Rutkiewicz / Forbes
Przyczynę, dla której w przeszłości zaczęto wydobywać w Polsce uran, znajdujemy w głębi sztolni, w sąsiedztwie zalanego górniczego szybu — jednocześnie najgłębszego stanowiska do nurkowania głębinowego w Polsce. To kopia RDS-1 – pierwszej radzieckiej bomby atomowej zdetonowanej na poligonie w Kazachstanie w 1949 r. Narzucony przez wyścig zbrojeń pośpiech Rosjan był tak wielki, że w pierwszym okresie wydobycia po podpisaniu z PRL umowy 1947 r. rudę transportowano do ZSRR samolotami.
Kopia pierwszej radzieckiej bomby atomowej RDS-1, zdetonowanej na poligonie w Kazachstanie w sierpniu 1949 r. Prof. Robert Klementowski w książce „Atomowa tajemnica Sudetów” szacuje jednak, że sudecki uran stanowił jednak tylko ok. 2 proc. całego eksportu uranu, jaki trafił do ZSRR z Europy Środkowiej do końca 1949 r. Przed repliką bomby widać zalany szyb górniczy – najgłębsze w Polsce stanowisko do nurkowania głębinowego (244 m pod powierzchnią lustra wody, ok. 500 m pod powierzchnią ziemi).
Fot.: Paweł Rutkiewicz / Forbes
Gdy wchodzimy głębiej, Marcin poleca wyłączyć latarki. Po chwili włącza inną, na promienie UV, a naszym oczom ukazuje się magiczny spektakl świecących skał. Przeważnie na zielono, rzadziej na niebiesko.
To tzw. rudy pouranowe. Ładne, ale bez wartości energetycznej. Podobnie jak eksponaty z tzw. szkła uranowego, które mijamy po drodze.
Wystawa naczyń z tzw. szkła uranowego w kopalni Podgórze w Kowarach.
Fot.: Paweł Rutkiewicz / Forbes
Ta sama ekspozycja widziana w świetle ultrafioletowym.
Fot.: Paweł Rutkiewicz / Forbes
W Kopalni Podgórze przez dziewięć lat jej funkcjonowania wydobyto ok. 200 ton uranu. Zamknięta w 2017 r. ostatnia kopalnia uranu w Europie — czeska Rozna — w ostatniej dekadzie swojej działalności wydobywała 300 ton metalicznego uranu w jeden rok. Prof. Robert Klementowski, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, w książce „Atomowa tajemnica Sudetów” podaje, że w latach 1948-1963 łączne wydobycie w całych Sudetach wynosiło nieco ponad 700 ton. To niewiele. Mniej niż wynosił wówczas jednoroczny eksport do ZSRR z Czechosłowacji. Prof. Klementowski pisze, że rozczarowanie polskimi złożami doprowadziło do rozwiązania umowy przez ZSRR, plany poszukiwania nowych złóż ostatecznie przekreśliła rezygnacja z budowy elektrowni atomowej przez władze PRL.
Współcześnie kolejne polskie rządy (najpierw PiS, a po nim KO) rozpościerają przed społeczeństwem atomowe wizje. Wraz z nimi, wróciły też marzenia o polskim uranie.
Uran w Polsce. ŚGP Industria przeszukuje Góry Świętokrzyskie
Z Sudetów przenieśmy się w Góry Świętokrzyskie. W kwietniu 2024 r. Polskę obiegła sensacyjna informacja o odnalezieniu tam złóż uranu przez zależną od państwa Świętokrzyską Grupę Przemysłową Industria, która w tym regionie wydobywa już dolomity.
Góry Świętokrzyskie, wejście na Łysicę (zdjęcie ilustracyjne).
Fot.: Michal Walczak / PAP
W kopalni „Staszic” w Rudkach koło Kielc wydobywano niewielkie ilości tego surowca w czasie, kiedy eksploatowano również złoża sudeckie. Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdza, że we wrześniu 2023 r. minister klimatu (wówczas tę funkcję pełniła jeszcze Anna Moskwa z PiS) udzielił grupie Industria koncesji „na poszukiwanie złoża rud polimetalicznych na terenie gminy Łagów w powiecie kieleckim”. Ile jednak uranu może się znajdować w Górach Świętokrzyskich? O tym nie informuje jeszcze ani Industria, ani ministerstwo, które dodaje, że w swoim wniosku o koncesję poszukiwawczą grupa nie przedstawiła żadnych deklaracji na temat „gospodarczej wartości” potencjalnego złoża. Nie wystąpiła również o koncesję na wydobycie, w związku z czym, zdaniem ministerstwa „jest za wcześnie, aby mówić o złożu uranu”.
Jak daleko sięgają więc atomowe plany grupy Industria i na jakich uranowych podstawach są budowane? W komunikacie prasowym mowa jest o tym, że „odnalezienie uranu” jest ważne z punktu widzenia „współpracy z Rolls-Royce SMR”, która to brytyjska firma miałaby wybudować w województwie świętokrzyskim tzw. mały atom. Industria informuje też o współpracy z duńską firmą Copenhagen Atomics, która opracowuje tzw. reaktor IV generacji — zdolny do powtórnego wykorzystywania zużytego paliwa jądrowego. Ponadto pojawia się stwierdzenie, że ŚGP Industria „podejmuje działania mające na celu jak najszersze utworzenie łańcucha wartości energetyki jądrowej w Polsce, oraz – zgodnie ze swoją polityką i wartościami – dążenia do gospodarki obiegu zamkniętego w ramach energetyki jądrowej”.
Ruda uranu w kopalni Kletno
Fot.: Malwina Kubik / Materiały prasowe
Jednocześnie 10 maja minister klimatu (już Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050) wydała decyzję zasadniczą w sprawie budowy przez ŚGP Industria dwóch małych reaktorów atomowych Rolls-Royce SMR o łącznej mocy 940 MW — wraz z przechowalnikiem na zużyte paliwo — na terenie jednej z dwóch świętokrzyskich gmin: Chmielnik i Daleszyce. Wcześniej pozytywne opinie wydali: minister aktywów państwowych i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To kolejne SMR-y, które miałyby powstać w Polsce, ponieważ cały czas obowiązują decyzje lokalizacyjne, jakie za tzw. dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego wydano dla sześciu SMR-ów typu BWRX-300.
„Forbes” wysłał do ŚGP Industria szereg pytań uszczegóławiających — wraz z propozycją bezpośredniej rozmowy z którymś z członków zarządu ŚGP Industria. Dział Marketingu i Komunikacji spółki odpowiedział, że „na razie trwa proces wdrożenia i systematyzacji informacji, więc nie jest to jeszcze czas na spotkania i wywiady z zarządem”. Przyczyną mają być zmiany w zarządzie spółki (na stanowisku prezesa Szczepana Rumana powołanego za PiS zastąpił Grzegorz Bednarski).
Pewnych informacji udziela za to Agencja Rozwoju Przemysłu — spółka Skarbu Państwa będąca jedynym udziałowcem ŚGP Industria. Daria Grunt, wicedyrektor Biura Public Relations i Marketingu w agencji potwierdza, że Łagów w Górach Świętokrzyskich to jedyne miejsce, w którym podmioty zależne od ARP szukają obecnie uranu.
Planowana na lata 2031-2036 budowa reaktora Rolls-Royce SMR (szacowany koszt to 2,2 mld euro) nie jest jednak uzależniona od potencjalnego wydobycia.
Reaktor Rolls-Royce SMR (wizualizacja). Taki reaktor miałby powstać w jednej z dwóch gmin województwa świętokrzyskiego.
Fot.: Rolls-Royce / Materiały prasowe
Były polskie łupki, było srebro — teraz będzie uran?
W drugiej dekadzie XXI w. Polskę ogarnął szał związany z planami wydobycia gazu łupkowego. Amerykanie oszacowali, że jego ilość w Polsce może wynosić nawet 1,5-3 bln m³. Wielu Polaków uwierzyło w szansę na uniezależnienie się od gazu z Rosji, a po koncesje zgłaszały się największe koncerny wydobywcze, jak ExxonMobil, Chevron, Eni itd. Wkrótce, gdy okazało się, że polskie łupki są zbyt głęboko, aby wydobycie było opłacalne, entuzjazm opadał, a koncerny wycofywały się jeden po drugim.
W lutym 2024 r. United States Geological Survey opublikowało sensacyjną informację o tym, jakoby w Polsce miały się znajdować największe na świecie złoża srebra. Ich wartość miała przekraczać 500 mld zł. Sensację opisały media. Dwa tygodnie później Amerykanie przyznali,