Gorący Rynek Inwestycji Hotelarskich w Polsce
– W Polsce, gdzie oszczędności bardzo chętnie lokowane są w nieruchomościach, ten model przyjął się bardzo dobrze. Szacuje się, że jest nawet grupa kilkuset osób, które zainwestowały w kilkadziesiąt, a nawet ponad sto pokoi hotelowych. Dobrze wykorzystali to przedsiębiorcy, którzy poczuli, że branża mocno się rozkręci i może być naprawdę rentowna – mówi Marcin Podobas, partner zarządzający Fortech, firmy zajmującej się doradztwem na rynku hotelarskim.
Czytaj też: Hoteli mamy już w nadmiarze
Władysław Grochowski, Grupa Arche (liczba pokoi: 3710)
Fot.: Piotr Waniorek / Forbes
Władysław Grochowski, Dariusz Surynt i „lewar szybkiego wzrostu”
W ten sposób swoje sieci pobudowali najwięksi hotelarscy inwestorzy, tacy jak Władysław Grochowski z Arche czy Dariusz Surynt, założyciel Górskich Resortów. System condominium stał się też lewarem szybkiego wzrostu. Bez niego mało kto w Polsce dysponuje kapitałem, który pozwoliłby na zbudowanie kilkunastu hoteli w ciągu kilku lat. Świetnym przykładem jest pod tym względem właśnie Dariusz Surynt: zaczynał w 2014 roku od kompleksu wypoczynkowego Osada Śnieżka, a obecnie ma już 14 hoteli.
Dziś branża rozwija się więc bardzo szybko – co roku przybywa nad Wisłą około stu hoteli – ale początki były dość niemrawe. Przede wszystkim do Polski nie ściągali inwestorzy zagraniczni. Naszym rynkiem interesowali się jedynie ci, którzy już tu byli. Najlepszy przykład to francuska grupa Accor. Na początek przejęła Orbis, a dziś stale rozwija swoją sieć m.in. Novoteli oraz Ibisów. W sumie ma już 86 obiektów, znacznie dystansując kolejnych w tej stawce: Hiltona (29 hoteli) i Marriotta (22 hotele). Do tego dochodzi jeszcze Radisson oraz francuska grupa Louvre Hotels, znana z Tulipa i Kyriada. Na tym stawka poważnych inwestorów zagranicznych się jednak kończy.
Dla inwestorów, zwłaszcza spoza Europy, Polska to terra incognita. W dużym stopniu to efekt polityki dużych, globalnych firm doradczych, takich jak JLL czy CBRE, które rynek hotelarski zwykle obchodziły szerokim łukiem. Był zbyt niszowy. Oni interesowali się raczej centrami handlowymi, a po nasyceniu rynku skoncentrowali się na biurowcach.
Unia Europejska dała wiatr w żagle
Wielka fala hotelowych inwestycji w Polsce bazowała jednak przede wszystkim na bardzo znaczących zmianach społeczno-ekonomicznych. Podstawowa kwestia to sam wzrost zamożności Polaków. Pierwsza dekada od wejścia do Unii Europejskiej upłynęła na budowaniu bazy ekonomicznej, ale czas prawdziwej konsumpcyjnej prosperity to kwestia ostatnich dziesięciu lat – od 2014 roku średnia płaca przeszło podwoiła się: z 4 tys. do 8,3 tys. złotych. To w ogromnym stopniu ożywiło ruch turystyczny – w 2014 roku tylko 29 proc. Polaków wybrało się na wakacje (TNS Polska), a w ubiegłym roku ponad dwa razy więcej, bo 65 proc. (PayBack Opinion Poll). Zadziałał przy tym swego rodzaju mechanizm samonapędzający. Pieniądze płynące do branży turystycznej umożliwiły wzmocnienie bazy hotelowej, która stała się bardzo atrakcyjna, przyciągając kolejnych urlopowiczów.
Czytaj też: Niedokończone dzieło króla hoteli. Hotel Gołębiewski w Pobierowie miał być otwarty w te wakacje. Kim był Tadeusz Gołębiewski, który jak mało kto rozumiał polską duszę?
– Nie tylko Czesi czy Węgrzy, ale także Niemcy i Skandynawowie z zazdrością patrzą na naszą bazę hotelową. Śmiem twierdzić, że jeśli nie jest dziś najlepsza w Europie, to przynajmniej jedna z najlepszych. Nasze trzy gwiazdki są nieporównywalne z tym, co możemy otrzymać np. w Grecji. Działa tu rzecz jasna efekt nowości. Świeżo zbudowane obiekty są znacznie bardziej komfortowe i dużo lepiej utrzymane – mówi Marcin Podobas.
Dariusz Surynt, Górskie Resorty (liczba pokoi: 2699)
Fot.: Marcin Kazmieruk / Forbes
Hotele wakacyjne zlokalizowane w turystycznych miejscowościach stały się specjalnością największy grup, takich jak Hotele Gołębiewski, Górskie Resorty czy Zdrojowa Invest & Hotels. W przeważającej części to one odpowiadają za branżowy boom. Równolegle powstały jednak też sieci tzw. hoteli biznesowych, ulokowanych w miastach, jak Focus Hotels czy Hotele DeSilva. Polskie grupy, które dziś konkurują z obiektami Accora spod szyldu Novotel czy Ibis.
Już nie tylko dla gości zza granicy. Polacy nocują w hotelach
Także za tym stoją poważne zmiany społeczne. Jeszcze dwie dekady temu 60–70 proc. gości wielkomiejskich hoteli to byli przybysze z zagranicy. Tymczasem dziś, nawet w warszawskim Marriotcie, który przez lata był podstawowym przystankiem obcokrajowców, przeważają goście z Polski. Branża zrobiła się więc bardzo żwawa i to właśnie przyciągnęło całą rzeszę inwestorów, którzy w hotelowych pokojach chętnie lokują swoje kapitały. Dla wielu to ciekawsze niż mieszkania, bo nie trzeba troszczyć się o wynajem. Tym zajmuje się operator sieci i nawet jeśli nie dowozi obiecywanych w folderze sprzedażowym 7 czy 8 proc. rocznej stopy zwrotu, to nikt nie narzeka. Sam wzrost wartości nieruchomości daje poczucie udanej inwestycji.
Czytaj też: Oto Polak, bez którego nie działałby żaden laptop. Jego karierę przekreśliły pomówienia
Branżę polubili też przedsiębiorcy, którzy widzą tu możliwość zarabiania. Jednym z pierwszych był Artur Kozieja. Swoją Grupę Europlan, pierwotnie nastawioną na projekty biurowe, kilka lat temu sprofilował właśnie na branżę hotelarską. Miał w niej zresztą mocne podstawy, bo jego rodzice już w 1983 roku wybudowali jeden z pierwszych prywatnych obiektów hotelowych w Karkonoszach, znany jako „Chata za wsią”. Potem uruchomili Hotel Cieplice, a on sam po prostu kontynuuje rodzinne tradycje.
– Od młodości w moim życiu zawsze były hotele. Po latach, kiedy rynek turystyczny zaczął się bardzo mocno rozwijać, kiedy wszyscy zaczynamy odkrywać Polskę na nowo i szukamy wysokich jakościowo miejsc pobytu, uznałem, że warto inwestować właśnie w tego typu obiekty – wspomina Artur Kozieja, który w swoim portfelu ma już pięć obiektów, przede wszystkim w górach – najnowsze sztandarowe projekty to pięciogwiazdkowe Sanssouci w Karkonoszach i Mövenpick w Zakopanem.
Wiesław Likus, Likus Hotels (liczba pokoi: 534)
Fot.: Forum / Materiały prasowe
Przedsiębiorcy z innych branż wchodzą w hotele. Mariusz Książek, Sylwester Cacek, Wiesław Wojas
Jeszcze bardziej doświadczony w nieruchomościowych inwestycjach jest Mariusz Książek. Jego Marvipol specjalizuje się w mieszkaniówce, ale szybko potrafi dostosować się do trendów i nie zamykać na inne segmenty rynku. I tak kilka lat przed pandemią wyczuł boom na rynku logistyki, a później postawił także na hotele. Na razie ma na koncie jeden projekt, wysoki na 29 pięter Unique Tower przy Grzybowskiej w Warszawie, którego operatorem jest Royal Tulip.
– Mogliśmy w tym miejscu zbudować zwykłe mieszkania na sprzedaż, ale zrobienie hotelu z apartamentami w modelu condo było znacznie lepszą inwestycją. Lokale od razu sprzedawaliśmy o 3 tys. zł drożej w przeliczeniu na 1 mkw. powierzchni użytkowej. A do tego jest to stabilny biznes, który bardzo szybko zrobił się dochodowy – mówi Mariusz Książek, który w Gdańsku buduje już kolejny duży hotel Chmielna 78 z 332 apartamentami oraz szykuje się do inwestycji wakacyjnej na działce, którą kupił w Kołobrzegu.
Czytaj też: Ściąganie długów to dobry biznes. Piotr Krupa zarabia na tym miliardy
Źródło: spółki, inf. własne, Hotelarz
Kolejne udane projekty kolejnych przedsiębiorców tylko utwierdzają w przekonaniu, że hotelarstwo do dobry i pewny biznes. Branża przyciąga więc następnych chętnych, aby dorobić się na tej bonanzie. Ostatnio głośno zrobiło się o Sylwestrze Cacku, który w ramach swojej gastronomicznej grupy chce rozwinąć sieć hoteli Sphinx. Pierwszy ze znaną wszystkim restauracją działa już przy trasie S8 z Warszawy do Katowic, w Żabiej Woli między Nadarzynem a Mszczonowem. Przed nim w biznes hotelarski uwierzył też potentat branży obuwniczej Wiesław Wojas, rodzina Piechockich z LPP oraz założyciele Polmleku, Andrzej Grabowski i Jerzy Borucki. Polska turystyka ściąga więc przedsiębiorców bez względu na branżę, w której działają. To już nie przypadek, ale statystyka.
Podsumowanie
Branża hotelarska to obok mieszkaniówki najbardziej gorąca część rynku nieruchomościowego. Z jednej strony to dobra i pewna lokata kapitału, a z drugiej inwestycja dająca poczucie prestiżu – Filip Kowalik
#inwestycje #hotele #turystyka #gospodarka #biznes #nieruchomości #hotelarstwo #Polska #kapitał #przedsiębiorczość #UniaEuropejska