Elektrownia Jądrowa w Polsce: Milowy Krok w Realizacji
Konsorcjum amerykańskich firm zostało wybrane na wykonawcę pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej za rządów PiS. Westinghouse ma dostarczyć reaktor, a Bechtel zajmie się budową całego obiektu. Inwestorem jest państwowa spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ). PEJ zlecił Amerykanom zaprojektowanie elektrowni we wrześniu 2023 r. To był milowy krok w realizacji atomowej inwestycji.
Obaj wykonawcy przekonują, że prace idą zgodnie z planem i że mają zapewnienie ze strony obecnego rządu, że inwestycja będzie kontynuowana. Nie ukrywają jednocześnie swoich ambicji poszerzenia kontraktu o budowę kolejnej siłowni. Polski program jądrowy, który ma zostać w tym roku zaktualizowany, zakłada wybudowanie przez PEJ dwóch „jądrówek”. Osobnym pomysłem jest budowa elektrowni jądrowej w Koninie przez prywatny ZE PAK i Polską Grupę Energetyczną we współpracy z koreańskim KHNP — ten projekt realizowany jest poza rządowym planem.
Problem w tym, że o ile rząd deklaruje chęć postawienia obiektu na Pomorzu, to druga lokalizacja stoi pod znakiem zapytania. A ostrzą sobie na nią zęby nie tylko Amerykanie, ale też francuski EDF i koreański KHNP. Zapowiada się więc zacięta walka.
Bechtel stawia sprawę jasno — im więcej bloków energetycznych wybuduje jeden wykonawca, tym koszty każdego z nich będą niższe. A mówimy tu o trzech blokach w przypadku elektrowni na Pomorzu i potencjalnych trzech kolejnych w drugiej lokalizacji.
— Jesteśmy na etapie projektowania elektrowni i tuż przed zamawianiem kluczowych elementów, takich jak wytwornice pary czy turbiny. Już rozmawiamy z dostawcami i wiemy, że liczba zamówionych elementów robi ogromną różnicę. W przypadku zamówienia urządzeń dla trzech bloków z opcją zwiększenia zlecenia do sześciu bloków — różnica w cenie będzie znacząca. Będzie po prostu taniej w przeliczeniu na jeden blok — wyjaśnia Craig Albert, prezes Bechtel Group. — Ale to od polskiego rządu zależy, czy zdecyduje się na wybór naszego konsorcjum także przy budowie drugiej elektrowni. Jesteśmy otwarci na rozmowy w tej sprawie — dodaje.
Czasu jest coraz mniej. — Pierwsze zamówienia będziemy składać już w I kwartale 2025 r. Nasi najwięksi potencjalni dostawcy znajdują się w czterech krajach — we Francji, Niemczech, Japonii i w Korei Południowej — zapowiedział szef Bechtela.
Spółka podtrzymuje wcześniejsze zapowiedzi, że 50 proc. inwestycji chce wykonać z udziałem polskich firm. Już teraz zleca im zresztą część zadań przy trwających właśnie pracach projektowych i inżynieryjnych na Pomorzu.
Koszty rosną, a finansowania nie ma
Wyzwaniem dla inwestora jest spięcie finansowania dla tak dużego projektu. Jeszcze we wrześniu 2023 r. koszt budowy pierwszej elektrowni jądrowej rząd szacował na około 100 mld zł. Tymczasem obecnie pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando i przedstawiciele PEJ mówią już o 150 mld zł. Rosnące lawinowo koszty widać zresztą także w innych sektorach energetyki na całym świecie, np. przy budowie morskich farm wiatrowych.
— My nie widzimy takiego problemu ze wzrostem kosztów inwestycji, jaki mają firmy budujące morskie farmy wiatrowe. Podczas pandemii COVID-19 cały świat borykał się z kwestiami logistycznymi, przerwami w łańcuchach dostaw, natomiast obecnie sytuacja już się ustabilizowała — przekonuje Patrick Fragman, prezes Westinghouse Electric Company. Przyznaje jednak, że konsorcjum zaktualizowało swoją pierwotną ofertę. — Nasze szacunki dotyczące kosztów są aktualizowane na bazie pierwotnie złożonej Polsce ofercie, na początku projektu — podkreśla.
Dodaje, że kwoty podawane przez przedstawicieli polskiego rządu są zapewne powiększone o wydatki inne niż budowa obiektu, związane np. z przygotowaniem infrastruktury czy kosztami finansowania. — Nasza zaktualizowana oferta jest rynkowo uzasadniona. Aktualne jest również deklarowane wsparcie ze strony amerykańskiego EXIM Banku. Spodziewamy się, że w ciągu kilku miesięcy powinniśmy podpisać umowę przedwstępną na kolejną fazę realizacji projektu — zapowiada szef Westinghousa.
Trzy bloki na Pomorzu
Pierwsza elektrownia jądrowa będzie umiejscowiona na Pomorzu w gminie Choczewo i ma składać się z trzech bloków energetycznych wyposażonych w reaktory Westinghouse AP1000. Na terenie przyszłej siłowni został wycięty fragment lasu i trwają tam już prace inżynieryjne. Zgodnie z aktualnym harmonogramem pierwszy tzw. beton jądrowy pod reaktor zostanie wylany w 2028 r. Z kolei budowa pierwszego bloku zakończy się w 2035 r.
Plan rządu jest taki, by 30 proc. nakładów inwestycyjnych pokrył Skarb Państwa, a reszta została sfinansowana długiem, np. od amerykańskiego EXIM Banku. W ramach dokapitalizowania PEJ miałby dostać od państwa około 60 mld zł w latach 2025-2030.
Opłacalność inwestycji ma zapewnić tzw. kontrakt różnicowy. Polega on na ustaleniu dla wytwórcy prądu ceny gwarantowanej — jeśli cena rynkowa energii będzie niższa, producent dostaje dopłatę od państwa, jeżeli zaś cena na rynku będzie wyższa, elektrownia oddaje państwu nadwyżkę. Taki system wsparcia wymaga jednak zgody Komisji Europejskiej. Pełnomocnik rządu Maciej Bando spodziewa się pozytywnej decyzji Brukseli do końca pierwszej połowy 2025 r. Z kontraktów różnicowych korzystają też inwestorzy budujący farmy wiatrowe w polskiej części Bałyku.
Autorka: Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska
#ElektrowniaJądrowa #Westinghouse #Bechtel #PEJ #Energetyka #Inwestycja #PolskaEnergetyka #Pomorze #KontraktRóżnicowy #EXIMBank