Atrakcyjność Polski dla Inwestycji Back-Endowych w Branży Półprzewodników
Teraz jednak Kearney rozszerzył „indeks atrakcyjności” o potencjał back-end. Taka produkcja obejmuje m.in. testowanie i pakowanie pojedynczych matryc. Specjaliści wskazują, że to etap mniej kapitałochłonny w porównaniu z front-endem, gdzie większy nacisk kładzie się na koszty operacyjne. I tu właśnie Polska pokazała swoje mocne strony. W raporcie uwzględniono 30 krajów i oceniono je pod kątem ich przydatności do wsparcia produkcji półprzewodników. Pod lupę wzięto m.in. takie parametry jak: środowisko regulacyjne, poziom biurokracji, jakość infrastruktury i logistyki, możliwości produkcji energii, koszty pracy czy kwestie podatkowe. W tym rankingu uzyskaliśmy 5,2 pkt (im więcej, tym lepiej), plasując się za Chinami (5,2 pkt) i Indiami (5,5). Najbardziej sprzyjające środowiska do przyciągania inwestycji back-end mają Tajwan (6 pkt) i Malezja (5,7).
Branża półprzewodników szuka alternatywy
Polska jest jedynym krajem spoza Azji w top 5 tego zestawienia. Oceniono nas wyżej niż Węgrów i Zjednoczone Emiraty Arabskie (po 4,9 pkt) czy Koreę Płd. (4,8). Eksperci docenili u nas zwłaszcza takie kryteria jak wysokość kosztów operacyjnych (w tym ceny niezbędnych do produkcji: wody i energii, a także koszty pracy czy wysokość podatków) oraz zachęty dla inwestorów. „Polska jest liderem wśród krajów UE, a polski rząd ściśle współpracuje z firmami (jak Intel), aby zapewnić dostosowane zachęty. Kraj ten jest strategicznie dobrze pozycjonowany, ponieważ UE oferuje stosunkowo niższą opcję kosztów operacyjnych, aby wesprzeć swoje zakłady front-end w Niemczech, Irlandii i Francji” – czytamy w raporcie Kearneya.
Eksperci nie ukrywają, że wysoka pozycja Polski w rankingu Kearneya to dobra wiadomość. Jak tłumaczą, nasz kraj może być magnesem dla takich inwestycji. A przemysł półprzewodnikowy to wielkie pieniądze zasilające gospodarkę, nowe miejsca pracy i akcelerator postępu.
DigiTimes przewiduje, że globalny rynek czipów do 2030 r. będzie wart 1 bln dol., rosnąc w tempie średnio 7 proc. rocznie. Branża rozgrzana jest do czerwoności – fundusz iShares Semiconductor ETF, obejmujący akcje spółek z sektora półprzewodników, w dwa lata wzrósł o przeszło 100 proc. Zapotrzebowanie na układy scalone, m.in. za sprawą boomu na AI, rośnie szybciej niż możliwości produkcyjne. Już w 2023 r. układ H100 firmy Nvidia zmagał się z ich niedoborami. To spowodowało szybki wzrost produkcji przez TSMC. Obecnie w centrum uwagi znajdują się układy pamięci o dużej przepustowości (HBM). O popycie na nie niech świadczy fakt, iż wiodący producenci, jak Micron i SK Hynix, wyprzedali produkcję aż do połowy 2025 r. Analitycy Kearneya zwracają uwagę, iż abstrahując od kwestii popytowych, firmy z branży zmagają się ze zwiększonym ryzykiem geopolitycznym. „To zmusza je do poszukiwania alternatywnych lokalizacji dla sieci produkcyjnej” – czytamy w raporcie.
#półprzewodniki #inwestycje #technologia #polska #back-end #produkcja #gospodarka #AI #przemysł #geopolityka